O ortografii słów kilka
Przez wiele lat wykładałem studentom zasady polskiej ortografii, jestem także autorem niemal stu dyktand dla różnych gremiów. Z początku byłem przekonany o tym, że wszystkie reguły ortograficzne są właściwe, że obowiązująca pisownia wyrazów i grup wyrazów jest dobra i nie trzeba w niej nic zmieniać. Z czasem jednak coś mnie w niektórych przepisach ortograficznych zaczęło uwierać, zacząłem się zastanawiać nad tym, czy rzeczywiście wszystkie sposoby zapisu są optymalne i logiczne. Nie chodziło mi przy tym o to, czy zlikwidować ch, rz, ó, co często postulują korespondenci poradni językowych; wiedziałem, że taka rewolucja jest niepożądana zarówno ze względu na historię języka, jak i na koszty materialne i społeczne takiego przedsięwzięcia.
Ale pisownia, którą językoznawcy nazywają konwencjonalną, czyli ustalaną przez grona specjalistów od języka, a dotycząca zastosowania wielkiej małej litery w wyrazach, a także pisownię łączną i rozdzielną, nie zawsze wydawała mi się (i wydaje nadal) konsekwentna. Bo – na przykład – dlaczego nazwy mieszkańców państw i regionów pisze się od wielkiej litery, a nazwy mieszkańców miast – od małej. Dlaczego mieszkaniec Opolszczyzny to Opolanin, a mieszkaniec samego Opola – to opolanin? Dlaczego Krakowianka to mieszkanka regionu krakowskiego, a krakowianka – pani która mieszka w Krakowie?
Podobnie nie bardzo rozumiałem, dlaczego w nazwach takich obiektów jak np. place, ronda, cmentarze, pałace, ale też restauracje, apteki, teatry itp. (jest takich typów nazw ponad sto!), te wyrazy, które tu wymieniłem, nie są członem nazwy własnej. Bo obowiązująca pisownia to: plac Piłsudskiego, rondo ONZ, cmentarz Rakowicki, pałac Tyszkiewiczów, karczma Słupska, apteka Pod Dębem, teatr Powszechny. Przecież mówimy: defilada na Placu Piłsudskiego, a nie: defilada na Piłsudskiego; wysiadła na Rondzie ONZ, a nie: wysiadła na ONZ; zwiedzają Pałac Tyszkiewiczów, a nie: Zwiedzają Tyszkiewiczów; zjemy obiad w Karczmie Słupskiej, a nie: zjemy obiad w Słupskiej i tak dalej. Owszem, mówimy szedł Marszałkowską, mieszka na Kryształowej, pomijając określenie ulica, które nie jest najwyraźniej częścią nazwy własnej takiej arterii komunikacyjnej.
Jest też niekonsekwencja w zapisie nazw geograficznych: Pustynia Błędowska ale: pustynia Gobi, Morze Północne, ale: morze Celebes. Tu jest takie uzasadnienie, że jeśli po nazwie typu obiektu geograficznego jest rzeczownik w mianowniku, to tylko ten wyraz piszemy wielką literą, a jeśli jest tam przymiotnik lub rzeczownik w dopełniaczu – to oba człony są pisane wielkimi literami. To teoretycznie słuszne, ale czy zawsze wiadomo, jaka jest forma gramatyczna tego drugiego wyrazu? Marmara to dopełniacz czy mianownik? okazuje się, że mianownik, marmaros to po grecku znaczy ‘marmur’, czyli zapis poprawny, ale nieintuicyjny to morze Marmara (w dodatku jest jeszcze wyspa Marmara, czy raczej Wyspa Marmara, żeby odróżnić od Morza Marmara). A taki Celebes to nie tylko nazwa morza, lecz też wyspy. Więc zapis morze Celebes może sugerować, że chodzi o morze wokół wyspy Celebes, a nie o nazwę samego morza. Więc chyba bardziej jednoznacznie byłoby: Morze Celebes i Wyspa Celebes. A gdyby tak nie zastanawiać się nad budową gramatyczną takich nazw i wszystkie ich człony pisać od wielkich liter?
A gdyby tak – teraz będzie o pisowni łącznej i rozdzielnej oraz z łącznikiem – przyznać, że pisownia super cena, ekstra zarobki i mega przyjemność, która jest częsta, zwłaszcza w reklamie i handlu, jest uzasadniona, bo przecież super cena to to samo co cena super, ekstra zarobki = zarobki ekstra, a mega przyjemność = przyjemność mega. I dopuścić taką pisownię na równi z supercena, ekstrazarobki i megaprzyjemność.
A co leżało u podstaw zasady, że przeczenie nie z przymiotnikami pisze się razem, ale tylko z przymiotnikami w stopniu równym, bo w stopniach wyższym i najwyższym to już obowiązuje pisownia rozdzielna, czyli: niebrzydki, ale: nie brzydszy i nie najbrzydszy. A może ujednolicić pisownię i skoro niebrzydki, to i niebrzydszy i nienajbrzydszy?
Jak się okazuje, nie tylko ja miewam takie wątpliwości co do pisowni pewnych typów wyrazów. Wróble ćwierkają, że specjalna komisja powołana z grona uprawomocnionych fachowców językoznawców kończy opracowanie pewnych zmian w pisowni wyrazów wielką i małą literą oraz w pisowni łącznej i rozdzielnej wyrazów i połączeń wyrazowych. Zmiany te idą w kierunku uproszczenia kilkunastu zasad pisowni i są zbieżne z tymi, które przykładowo omówiłem powyżej. Popieram takie zmiany i życzę ich autorom, by zostały one wkrótce uchwalone. Oczywiście, wzbudzą one z pewnością dyskusję i polemiki, bo przecież każdy ma swoje wyobrażenie o ortografii i uważa, że jego wersja jest najlepsza i jedyna. Ale ufam, że argumenty reformatorów tej cząstki ortografii przekonają zdecydowaną większość z nas, tak jak przekonały mnie.
Bożenna Szłapczyńska
June 3, 2024 at 10:31 pmRada Języka Polskiego nigdy nie dokonuje zmian pochopnie; zwykle wprowadza je po to, by użytkownikom języka pomóc w przypadkach trudności z opanowaniem zasad, kiedy są one nielogiczne lub niekonsekwentne. Sankcjonuje też to, co się w naturalnych procesach w języku dokonało. Takie zmiany są akceptowane, przyswajane (jak np. pisownia łączna ‘nie’ z imiesłowami przymiotnikowymi) i ja je również popieram.
Trochę większa “rewolucja” szykuje się nam w zakresie używania (czy powracania do używania) feminatywów. Są protesty i wyśmiewanie niektórych form. Spodziewam się, że z tym nie będzie tak łatwo, będzie też sporo rozbieżności w zasadach. Widzę też dodatkowy problem: w dążeniu do równouprawnienia form męskich i żeńskich zapomina się (czy nie przyjmuje do wiadomości), że formy męskie “obsługują” obie płcie (Polacy to Polki i Polacy, kobiety i mężczyźni, obywatele to obywatelki i obywatele itp.). W tym zakresie RJP będzie chyba musiała kiedyś zająć stanowisko.
Na koniec uwaga: komunikaty Rady stanowczo są za mało upowszechniane. Powinny być publikowane w prasie, telewizji, w szkołach, a nawet w formie plakatów rozwieszanych wszędzie. Mało bowiem osób zagląda na stronę RJP.