Jako wstęp do swoich rozważań o sprawach aktualnych mnie dotyczących zamieszczam obszerne fragmenty oświadczenia zamieszczonego przeze mnie na facebooku 5 kwietnia br. Mam nadzieję, że wyjaśni ono to, dlaczego podjąłem się napisania serii wpisów dotyczących opisanej poniżej sprawy. Zaczęła się ona od skargi 7 kobiet złożonej na mnie do rektorskiej Komisji do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji na UW. Treści tej skargi do dziś mi nie przedstawiono, natomiast po wysłuchaniu osób mnie skarżących, ich świadków i wreszcie po przesłuchaniu mnie (moich świadków nie dano mi przedstawić), komisja wydała opinię do wiadomości rektora i stron zainteresowanych. Moje stanowisko do tej stronniczej opinii, które przekazałem rektorowi, pozostało bez odpowiedzi. Natomiast opinia komisji, błędnie w prasie  nazywana raportem, przedostała się w jakiś sposób do prasy i stała się podstawą szkalujących mnie informacji w gazetach, a także stronniczych decyzji Rady Wydziału Polonistyki i hałaśliwych demonstracji studenckich. W tej sytuacji postanowiłem zamieścić oświadczenie na fb, a teraz otwieram stronę internetową, by wyjaśnić mechanizm całej akcji.

 

Szanowni Państwo!

Do tej pory milczałem na forum publicznym ze względu na stan zdrowia, dobro sprawy i mojej rodziny. Jednak po serii obrzydliwych artykułów na mój temat, m.in. w „Gazecie Stołecznej” i „Tygodniku Powszechnym”, czuję się zwolniony z obowiązku poufności, jaki nakładała na mnie komisja antydyskryminacyjna mojego byłego pracodawcy, czyli UW. Przestrzegając tego obowiązku, swoje stanowisko w sprawie opinii tej komisji przedstawiłem w dwunastostronicowym  opracowaniu jedynie rektorowi i dziekanowi wydziału. Nie uzyskałem od nich żadnej odpowiedzi. Należy podkreślić, że „Komisja Rektorska ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji na UW” nie sporządza obiektywnych raportów, lecz jedynie przesyła rektorowi swoją opinię na temat rozpatrywanej sprawy; nie jest ani komisją dyscyplinarną, sądem, ani gronem biegłych.

W świetle rozgłosu medialnego, jaki nabrała ta sprawa, nie zamierzam już milczeć.

[…]Informuję, że zostałem nakłoniony do złożenia wymówienia w grudniu 2021, nie tylko MIESIĄC PRZED WYDANIEM OPINII komisji, ale nawet PRZED wezwaniem mnie do przesłuchania przez komisję (zlekceważono zasadę prawa, audiatur et altera pars)! Wskutek wymówienia NATYCHMIAST odsunięto mnie od zajęć ze studentami. […] Rozwiązanie umowy nastąpiło z dniem 31 marca wyłącznie ze względu na to, że zgodnie z prawem może być ona rozwiązana tylko z końcem semestru […].

Od połowy ub. roku toczy się bezpardonowa, pozbawiona zasad prawa, kłamliwa nagonka na mnie, poprzedzona nachalnymi próbami pozyskiwania od osób ze mną związanych, informacji, które mogłyby przedstawić mnie w złym świetle. Oświadczam, że nie jestem i nigdy nie byłem „drapieżcą seksualnym”, jak mnie określono w paszkwilu w „Tygodniku Powszechnym”, a narracja zbudowana na mój temat jest z gruntu fałszywa. Oświadczam, że NIGDY nie dopuszczałem się aktów przemocy seksualnej. Chce się zniszczyć, w sposób szczególnie wyrachowany, mój budowany przez ponad 50 lat wizerunek naukowca i rzetelnego, uczciwego człowieka oraz zdezawuować mój dorobek naukowy i popularnonaukowy. Wykorzystanie w tym celu zarzutów tak poważnych i obrzydliwych stanowi w mojej ocenie policzek dla wszystkich osób, które rzeczywiście doświadczyły przemocy. Nade mną dokonano sądu kapturowego i spowodowano utratę pracy oraz członkostwa w instytucjach pozauniwersyteckich.  To widocznie nie wystarcza, chce się mnie pozbawić dobrego imienia, honoru, a może i czegoś więcej.

Pomawiając mnie, nie tylko nie stosuje się jednej z podstawowych zasad prawnych, czyli domniemania niewinności, ale także DO TEJ CHWILI NIKT nie przedstawił mi treści złożonej na mnie skargi, uniemożliwiając mi jakąkolwiek obronę. […] Obecne wypowiedzi władz uczelni i wydziału podyktowane są nie chęcią poznania prawdy i wymierzenia sprawiedliwości, ale strachem o własny wizerunek i stołki. Tymczasem DO CHWILI OBECNEJ NIE WSZCZĘTO WOBEC MNIE ANI POSTĘPOWANIA DYSCYPLINARNEGO, ANI KARNEGO. Nikt, nigdzie nie przedstawił DOWODÓW mojego nieetycznego postępowania, są jedynie zeznania oskarżających mnie osób. MNIE SIĘ O ZDANIE NIE PYTA, A MOJE WYJAŚNIENIA SKŁADANE DO KOMISJI, REKTORA I DZIEKANA NIE BYŁY I NIE SĄ BRANE POD UWAGĘ.

Prasa kieruje się tanią sensacją, a dziennikarze chęcią lansowania się. Autorzy artykułów nie byli zainteresowani weryfikacją kierowanych wobec mnie oskarżeń; gdyby takie poczynili, dowiedzieliby się np. o stanie mojego zdrowia w okresach objętych zarzutami. Argument, że kierują się dobrem społecznym, jest chybiony: nie służy dobru społecznemu rozpowszechnianie kłamstw i manipulacji, co bez trudu udowodnię w prokuraturze. Wobec osób, które mnie szkalują i pomawiają, zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne.

Wszystkim, którzy wyrazili solidarność ze mną, koleżankom i kolegom z Wydziału Polonistyki i innych wydziałów UW, w imieniu żony, córek i swoim serdecznie dziękuję.